Przyjazd do wielkiego miasta wiąże się czasem z mało
zachęcającą perspektywą ale przy pozytywnym nastawieniu można przeżyć przygodę.
Do najgorszych rzeczy, które mogą wydarzyć się nowicjuszowi to: przepłacenie
taksówkarzowi i spędzenie pierwszej nocy w podrzędnym hotelu. Ja akurat
trafiłam na uczciwego taksówkarza i za normalną cenę bez specjalnego kursu po całym mieście
dojechałam na dworzec autobusowy, z którego później dostałam się do Hurghady.
Kair jest największym miastem w
Afryce, rozpostartym pomiędzy brzegami Nilu, sięgającym aż do piramid. Magnetyczny urok Kairu odczuwa się w każdym miejscu. Dlatego warto poznać
to miasto nie tylko zwiedzając zabytki ale wtopić się w tłum i zobaczyć codzienne życie mieszkańców.
Miasto praktycznie przez 24 godziny nie zasypia i
nawet nocą czynne są barki z jedzeniem i piciem na wynos. Lokalne dania są
przygotowywane na bieżąco, co gwarantuje świeżość i brak problemów żołądkowych.
Tak jak napisałam wcześniej do Hurghady dojechałam
klimatyzowanym autobusem w dobrym stanie technicznym.
Podczas podróży poza oglądaniem widoków za szybą, piciem kawy
i jedzeniem ciastek mogłam również
oglądać serial egipski w TV.
Wszystkich tych, którzy mają komentarze lub propozycje tematów, które miałabym poruszyć na blogu, bardzo proszę o kontakt e- mail: 2012afryka@gmail.com
Asia